18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Główna Poczekalnia Soft (1) Dodaj Obrazki Filmy Dowcipy Popularne Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 17:51
📌 Konflikt izrealsko-arabski - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 14:20
📌 Powodzie w Polsce - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 23:12

#chory kraj

Prokuratura Okręgowa w Warszawie umorzyła śledztwo w sprawie rozmowy Bartłomieja Sienkiewicza i Marka Belki. Chodzi o ujawnione przez "Wprost" nagranie, które stało się początkiem tzw. afery taśmowej. Postępowanie dotyczyło przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych w związku z rozmową ministra spraw wewnętrznych i prezesa NBP.

"Z akt postępowania wynika, iż zarejestrowana rozmowa (...) nie skutkowała wpływem na kształt prawny omawianych zagadnień, które już wówczas były przedmiotem działań legislacyjnych" - czytamy w uzadanieniu decyzji prokuratury. Śledczy dodali, że zebrane dowody "nie wskazały, aby Premier RP posiadał wiedzę o przedmiotowym spotkaniu Ministra Spraw Wewnętrznych i Prezesa NBP".

"Brak jest jednocześnie jakiegokolwiek dowodu wskazującego na istnienie nieformalnego porozumienia pomiędzy ww. funkcjonariuszami publicznymi, które miałoby mieć związek z wprowadzeniem określonych regulacji prawnych w zamian za odwołanie z funkcji Ministra Finansów i które skutkowałoby naruszeniem niezależności Narodowego Banku Polskiego" - napisano w oświadczeniu.

Afera taśmowa

Afera taśmowa wybuchła w czerwcu. Tygodnik "Wprost" ujawnił wówczas nagrania podsłuchanych rozmów m.in. Sienkiewicza z Belką z lipca 2013 r. Szef MSW rozmawiał z Belką o hipotetycznym wsparciu przez NBP budżetu państwa kilka miesięcy przed wyborami, które może wygrać PiS; Belka w zamian za wsparcie stawiał warunek dymisji ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego oraz noweli ustawy o banku centralnym. W listopadzie Rostowskiego zdymisjonowano; w maju 2014 r. do Rady Ministrów wpłynął projekt założeń nowelizacji ustawy o NBP.

30 lipca wszczęto śledztwo w sprawie domniemanego "przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych: prezesa Rady Ministrów, ministra spraw wewnętrznych i prezesa Narodowego Banku Polskiego, polegającego na naruszeniu niezależności NBP poprzez zawarcie w lipcu 2013 r. przez prezesa Rady Ministrów z prezesem NBP nieformalnego porozumienia, za pośrednictwem ministra spraw wewnętrznych, na mocy którego, w zamian za odwołanie z funkcji ministra finansów oraz wprowadzenie regulacji prawnych zmniejszających rolę Rady Polityki Pieniężnej, prezes NBP miałby się zobowiązać do finansowania w przyszłości deficytu budżetowego poprzez wykupywanie obligacji przez NBP".

Podstawą śledztwa był art. 231 kodeksu karnego, który stanowi, że funkcjonariusz publiczny, który przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

Premier Donald Tusk po ujawnieniu nagrań mówił, że pierwsza analiza wypowiedzi Sienkiewicza i Belki "nie wskazuje na przekroczenie prawa", choć styl rozmowy był - jego zdaniem - "dość bulwersujący". - Niezależnie od tego, w jak paskudny sposób wyrażali swoje opinie i oceny, to raczej rozmawiali o tym, jak pomóc państwu polskiemu, a nie jak zaszkodzić - dodał premier. Zapewniał, że nie wysyłał Sienkiewicza do Belki.

Także obaj rozmówcy bezpośrednio po ujawnieniu podsłuchów podkreślali, że ich rozmowa nie stanowiła przestępstwa, a była podyktowana troską o finanse państwa. Belka wskazywał, że NBP realizuje konstytucyjną zasadę współdziałania władz. Sienkiewicz mówił, że "działał na rzecz państwa polskiego". Dodawał później, że sprawa podsłuchów to próba zdestabilizowania władzy.

Sienkiewicz jest jedną z osób, która domagała się od prokuratury ścigania sprawców nielegalnego podsłuchu i ma status pokrzywdzonego w śledztwie Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.

Zarzuty współudziału w tym procederze, prowadzonym przez kelnerów, postawiono dotychczas biznesmenowi Markowi Falencie oraz jego szwagrowi biznesmenowi Krzysztofowi Rybce. Zarzuty mają też dwaj pracownicy stołecznych restauracji - Łukasz N. i Konrad L."

źródło:
wiadomosci.onet.pl/swiat/prokuratura-umorzyla-sledztwo-ws-belki-i-sien...

I jaki z tego wniosek? Ty szary polaczku dostaniesz mandat za kulturalne picie piwka w miejscu publicznym. Natomiast jak członkowie sądu narozrabiają to sprawa nawet nie trafia do sądu. Nawet Tuska nie przesłuchali. Ja pierdole w jaki ja kraju żyję. I to jest miara "25 lat wolności" i całej "przemiany ustrojowej". Prawda jest taka że jedyne co się zmieniło w 89 roku to złodzieje którzy rządzą naszym krajem. Nocnej zmianie dobrze się żyję. Proponuje dalej głosować na PO, PiS, TR, SLD i PSL.
Przeglądając intermety znalazłem ciekawy art.

Otóż jak podaje jeden z Izraelskich serwisów informacyjnych

Cytat:

Rosja prowadzi obecnie wojnę o przejęcie kontroli nad polską gospodarką. Głównym aktorem ma być szef Acronu Wiaczesław Mosze Kantor, a jego głównym pomocnikiem nowy prezes GPW Paweł Tamborski.

W najbliższym otoczeniu Kantora panuje przekonanie, że Tamborski jest jego najmocniejszą kartą przetargową. Tamborski jest znany z tego, że zaprosił do Polski Acron. Teraz ma zapewnić przychylność polskich organów kontrolnych, które muszą zatwierdzić zakupy Acronu – pisze Likudnik.co.il.

Serwis przekonuje, że Acron jest wspierany także przez wielu konsultantów politycznych związanych z byłym prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim. Na rzecz Kantora mają też pracować ministrowie, dziennikarze – zarówno rosyjscy, jak i polscy – oraz lobbyści.

Likudnik.co.il pisze, że Kantor dąży do przejęcia kontroli do nad spółkami Azoty i Ciech, dzięki czemu stałby się największym producentem nawozów sztucznych w Europie. W ten sposób byłby też największym odbiorcą gazu w Polsce. Skala importu tego surowca przez jego spółki byłaby wyższa niż w przypadku niektórych państw europejskich.

Postać Tamborskiego według izraelskiego serwisu ma mieć kluczowe znaczenie nie tylko dla samego Wiaczesława Kantora, ale także z punktu widzenia szerszych interesów rosyjskich.

To właśnie nowy prezes GPW jako głośny przeciwnik połączenia warszawskiej giełdy z wiedeńską prawdopodobnie zablokuje możliwość przeprowadzenia tej fuzji. Rosja obawia się, że połączone giełdy w Warszawie i Wiedniu stanowiłyby groźną konkurencję dla giełdy moskiewskiej.

We wtorek warszawska giełda podała, że Paweł Tamborski otrzymał zgodę właściwej rządowej komisji na objęcie posady prezesa GPW.

Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie (...) informuje, że w dniu dzisiejszym powzięła informację na temat uzyskania przez Pana Pawła Tamborskiego zgody, powołanej przez Prezesa Rady Ministrów Komisji Rozpatrującej Wnioski o Wyrażenie Zgody na Zatrudnienie Osób Które Pełniły Funkcje Publiczne (...) na podjęcie zatrudnienia w spółce na stanowisku prezesa zarządu – napisano w komunikacie GPW.

Pod koniec czerwca na walnym zgromadzeniu GPW akcjonariusze przytłaczającą większością głosów poprali kandydaturę Pawła Tamborskiego na nowego prezesa. Przeciw było jedynie nieco ponad 3 mln głosów z 36 mln głosów zarejestrowanych na walnym. Tamborski zastąpi w fotelu szefa GPW Adama Maciejewskiego.



Wiadomo, nie od dziś, że nasi politycy celowo lobbują na rzecz innych krajów, a szczególnie rosjan. Jednak, oby teraz nie było żadnego większego przełomu.

źródło
Pod koniec roku pan Łukasz złamał palec u nogi i dostał zwolnienie do 22 lutego. Został jednak wezwany przed komisję lekarską do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych i usłyszał, że skoro nasza mistrzyni olimpijska biega ze złamaną nogą, to on może wrócić do pracy.
Sądeczanin jest oburzony taką argumentacją, tym bardziej, że ból nogi unie­możliwia mu normalne funkcjonowanie. - Charakter mojej pracy wymaga, bym był w ruchu, a z palcem, który puchnie jest to bardzo trudne - powiedział w rozmowie z "Radiem Kraków" pan Łukasz.
Jesteśmy w trakcie wyjaśniania tej sprawy - mówi rzeczniczka sądeckiego ZUS-u Anna Mieczkowska, która przyznaje, że lekarzowi orzecznikowi mogła się udzielić atmosfera oczekiwania na medal Justyny Kowalczyk.
- W związku z zaistniałą sytuacją główny lekarz-orzecznik oddziału ZUS w Nowym Sączu już prowadzi postępowanie w tej sprawie i lekarz orzekający również złożył stosowne wyjaśnienia - mówi rzeczniczka sądeckiego ZUS-u. Dodaje, że lekarzowi orzecznikowi przypomniano, że podczas wykonywania badań powinny być stosowane najwyższe standardy obsługi pacjenta.

zrodlo: wiadomosci.onet.pl/krakow/praca-ze-zlamanym-palcem-justyna-moze-pan-tez/lm4d1

Juz niedaleka droga to zagonienia ludzi bez rak/nog sparalizowanych od szyi w dol do roboty
Najlepszy komentarz (30 piw)
Moby_Dick • 2014-02-15, 13:56
Mnie ZUS z rozjebanego kręgosłupa uzdrowił magiczną mocą po 6 miechach. PZU nie lepsze, bo stwierdziło, że .."uraz kręgosłupa nie jest urazem"... W tym kraju trzeba mieć zdrowie... żeby sie leczyć
Ale najlepsza akcja była jak czekałem na swoją kolej do komisji. Wyszła zapłakana kobieta z dziwnie wykręconą ręką od łokcia łącznie z dłonią i dzwoni (chyba do męża) Mówiła mniej więcej tak - Słuchaj, orzecznik powiedział, że tego w naszym kraju nie zoperują, nikt się tego nie podejmie, nikt nie robi na to zabiegów itp. Operują to w Hameryce, ale zabieg jest bardzo kosztowny. W związku z tym, że do Hamerki pani nie pojedzie, a a naszym kraju nic się z tym nie da zrobić, to siedzenie w domu i przedłużanie rehabilitacyjnego nie ma sensu! I orzekł, że jest zdrowa i zdolna do pracy.